środa, 2 stycznia 2013

Opowieść o zaniechaniu


Żył sobie pewien człowiek. Mieszkał w mieście, miał dobrą pracę. Miał rodzinę. Spłacał dom i samochód. Pracował dużo, by na to wszystko zarobić. Starczało mu jednak czasu na rodzinę i drobne przyjemności.

Jego sielankę zakłócał jednak Pan Strach. Każdego ranka od pierwszych chwil po obudzeniu miał go od razu gdzieś z tyłu głowy, na karku, w napięciu mięśni pleców…

Bał się, że może wszystko stracić. Bał się, że przestanie zarabiać, a jego sielanka runie, jak domek z kart.

Mył się, ubierał i wyruszał na wojnę. Od poniedziałku do piątku toczył niezliczone bitwy. Naginał świat siłą tak, by ten dawał mu to, czego potrzebuje. Zwykle wygrywał, jednak Pan Strach pytał go wciąż: „Co będzie, gdy się zmęczysz, gdy się wypalisz?”. A człowiek ów bał się coraz bardziej i bardziej…

Miał kolegę. W zasadzie przyjaciela. Człowieka niezwykle zamożnego, a przy tym hojnego i spokojnego. Kiedyś przy wódce ten miły gość powiedział mu tak: „Chłopie! Jesteś już w połowie swojej drogi na tym świecie. Zdrowie już nie to… Przestań gonić. Przestań się ścigać. Zatrzymaj się i odetchnij. Zaniechaj swej walki, a świat wciągnie do ciebie dłonie.”

„Łatwo ci mówić…” - odpowiedział nasz bohater.

Rozmawiali jeszcze długo i wiele słów z tej rozmowy utkwiło głęboko w głowie człowieka, o którym piszę. Na tyle głęboko, by nie dawać mu spokoju i kazać o sobie myśleć przed snem.

Wymyślił.

Zrozumiał, że ma w życiu naprawdę dużo, ale nie ma wolności. Tej najważniejszej, wewnętrznej.

Myślał, myślał, myślał… Tak długo myślał, aż w końcu przegrał. W myślach ukazał sobie wszystko w innym świetle. Stracił pracę i dom. Jednak rozumiejąc, że nadal ma głowę na karku i dwie zdrowe ręce uzmysłowił sobie, że przecież i tak jakoś dałby sobie radę.

Pogodziwszy się z przegraną wstał któregoś dnia bez strachu i bólu. Poszedł do pracy. Jednak tego dnia go zwolnili.

Nie wytrzymał. Parsknął śmiechem szefowi prosto w twarz.

„Przepraszam, – powiedział zanosząc się dalej śmiechem – ale chciałem panu podziękować.”

„Podziękować? Za co?”

„Zwalniając mnie, stworzył mi pan nowe możliwości.”

Wyszedł z biura. Nieopatrznie wszedł na przejście dla pieszych na czerwonym świetle. Potrącił go samochód. Doznał złamania nogi i musiał spędzić kilka dni w szpitalu. Leżał w łóżku i przeglądał w internecie ogłoszenia pracodawców. W międzyczasie postanowił zrobić porządki w swoim komputerze. Znalazł swoje stare teksty. Książki, opowiadania… Ach, jak dawno już nie pisał. Wybrał jeden z tekstów i rozesłał po wydawcach. Prawie wszyscy odpowiedzieli, że nie chcą tego wydać. Prawie wszyscy, to jednak nie wszyscy… Jednemu się spodobało… Rok później był uznanym i kasowym pisarzem.

Niemożliwe? Jeśli w to nie wierzysz – na pewno.

Powyższa opowieść jest przerobioną wersją kilku opowieści, jednak efekt ostateczny jest prawdziwy.

W dzisiejszym świecie człowiek ciągle o coś walczy. Bijemy się z rzeczywistością nie zauważając, że ta chętnie odda nam coś bez tej walki, bez proszenia. Wystarczy sięgnąć, Zupełnie jak w supermarkecie. Gdy bierzesz produkt z półki, nie myślisz o tym, by o niego walczyć, po prosu sięgasz. To wszystko jest podobne do naginania elastycznej gałęzi. Do jakiegoś momentu udaje się, lecz potem pęka lub odbija.

Wystarczy przestać zaciskać pięści. Wystarczy zaniechać wojny. Świat odpowie. Jak? Nie wiem jak odpowie Tobie drogi czytelniku, ale sprawdź sam. Może dzieje się tak po trosze dlatego, że rezygnując z wojen (jeśli robisz to szczerze) zyskujesz oddech i chwilę czasu na zastanowienie. Odpowiedź na Twoje problemy jest być może w Tobie, ale by ją usłyszeć musisz przestać zagłuszać się hukiem wojennych werbli.

Zaprzestań swych bitew. W ciszy pokoju słychać nawet jak rośnie trawa….

Wstęp


Nie jestem żadnym guru… Jestem zwykłym mało istotnym, a jednak niezbędnym ogniwem w strukturze wszechświata. Wiele lat biłem się ze światem, aż ten w końcu mi oddał. Dosyć boleśnie jednak nie śmiertelnie. Zacząłem szukać innej drogi. Czytałem, słuchałem, szukałem… Jako racjonalista wiele rzeczy odrzucałem. Jako racjonalista (zakochany w kosmosie i fizyce) musiałem jednak w końcu stwierdzić, że w tym świecie może jednak być coś jeszcze. W nauce niektóre rzeczy są tak nieprawdopodobne… Czemu nie miałoby być podobnie także w samym życiu? Czy to lustro, w którym odbijamy się na co dzień ma drugą stronę?

                Jeśli czegoś w życiu szukasz, to możliwe, że to, co będę tu opisywał zainteresuje Ciebie drogi czytelniku. Jeśli pomoże Ci to w Twoich poszukiwaniach – będę szczęśliwy.

Pamiętaj jednak, że to moje przemyślenia i wcale nie chcę Ci nic narzucać. Nie ufaj mi, a raczej bądź pełen wątpliwości. Ja jestem mną, a Ty – Tobą. Jesteśmy inni i to jest tak naprawdę wspaniałe.

Jeśli chcesz komentować – komentuj. Z rozmowy może powstać nowa wiedza.

To o czym piszę jest wynikiem moich przemyśleń, opartym jednak na przemyśleniach innych autorów, których dzieła miałem przyjemność poznać. Ja przepuszczam to tylko przez mój wewnętrzny filtr. Może czasem zarzucisz mi plagiat cudzych myśli. Dobrze! Jak powiedziałem nie jestem żadnym guru, a tylko facetem, który różne rzeczy skleja w odpowiadającą dla mnie całość.

Ty stwórz własny collage.

Jeśli zdecydowałeś się towarzyszyć mi w tej podróży – zapraszam. Tu nie ma biletów, za to masz u mnie miejsce w pierwszym rzędzie.

Ruszamy!